Zima przywitała mnie choróbskiem. Broniłam się jak mogłam. Zapierałam nogami, waliłam pięściami, ale sidła wirusów i tak zacisnęły się wokół mojego gardła. Nie bardzo mogłam(chciałam) zwolnić tempo, więc doprowadziłam się do stanu bardzo przeciętnego, zahaczającego o lekki dramat;). Ale, ale nie dramatyzujmy, myślimy co poradzić!? Maria, przeprowadziła szybką analizę swojego trybu życia i co się okazało?
Zaniechałam diety bogatej w najlepszy antybiotyk na świecie, czyli czosnek! I oczywiście nie będę umniejszać osiągnięć medycyny, ale mam głębokie przekonanie, że odkąd mniej używam czosnku w kuchni, kicham, psikam i w ogóle jestem bardziej pociągająca. Więc nie pochłaniamy suplementów diety, nie jemy byle gdzie i byle co (bo potem jak mawia tato, byle co gadamy;)), tylko naturalnie i z głową! w każdym razie to kolejne moje postanowienie noworoczne (oj lista jest długa;)).
Co pomyślałam, to zrobiłam. Trzymając się jednocześnie mojego planu, że moje jedzenie będzie bardziej light, a ja będę bardziej fit;), wyszło mi coś takiego. Czyli znana gdzieniegdzie sałatka z brokuła (najczęściej występująca z fetą) w wersji odchudzonej i jednocześnie wzmocnionej!
Noście czapki, rękawiczki i kalesony! Trzymajcie się ciepło i zdrowo!
Składniki na 1 porcję:
- 200 g brokuła
- 100 g białego serka grani (light)
- 2 łyżki jogurtu naturalnego
- ząbek czosnku
- łyżka poszatkowanego koperku
- jedna mała (wręcz malutka) szalotka
- garść łuskanego słonecznika
- garść orzechów nerkowca (około 10 g)
- sól, pieprz
Brokuła gotujemy na parze lub w osolonym wrzątku przez chwilę, tak aby się sparzył, ale żeby się nie rozmiękł przesadnie. Wykładamy brokuł na talerz. Do serka dodajemy jogurt naturalny, wyciskamy czosnek, dodajemy koperek, sól i pieprz do smaku. Kroimy szalotkę na plasterki (możemy użyć również czerwonej cebuli). Dodajemy do brokuła cebulę, orzechy oraz słonecznik i polewamy przyprawionym wcześniej serkiem. I to by było na tyle:)