Wiem, że o świętach każdy próbuje teraz raczej zapomnieć, ale pomyślałam, że jeszcze jeden przepis będziemy w stanie znieść, tym bardziej, że dzisiejsza propozycja nie jest typowo świąteczna, lecz fajnie sprawdzi się też na różnego typu imprezy (wtedy tylko wystarczy pominąć dekorację z bukszpanu :)).
Przepis na pasztet, a raczej mięsne smarowidło, znalazłam jakiś czas temu tutaj i czekałam na sprzyjającą okazję do wypróbowania, Na pewno nie raz jeszcze przygotuję go w różnych wariantach smakowych, bo był prawdziwym hitem świąt :)
Składniki (na dwie miseczki pasztetu)
- 1 kg ugotowanego mięsa wołowego (na przykład z rosołu)
- 200 g masła
- 3 cebule
- 150 g żurawiny suszonej (ja dałam 100 g i wg mnie było wystarczając0)
- 500 g mrożonych wiśni
- 100 g cukru
- 30 – 50 g żelatyny
- sól
- czarny pieprz
- 6 ząbków czosnku
Na patelni podsmażamy cebulę pociętą w kostkę z łyżką masła. Żurawinę przekładamy do kubeczka i zalewamy taką ilością wrzącej wody, aby była delikatnie przykryta.
Gdy cebula się usmaży przekładamy ją do malaksera, dolewamy wodę z moczenia żurawiny, czosnek, sól, pieprz i miksujemy przez chwilę. Nie wyłączając melaksera dodajemy mięso i czekamy kilkanaście sekund, aż się rozdrobni, następnie dolewamy rozpuszczone masło i pozwalamy masie miksować się jeszcze jakieś półtorej minuty.
Gdy masa mięsna jest kremowa, przekładamy ją do miski, łączymy z żurawiną i rozkładamy do pojemników, w których ma stężeć. Pasztet wstawiamy do lodówki, aby się schłodził i zastygł (ja wstawiłam na ok 45 minut – akurat tyle ile przygotowywałam i chłodziłam galaretkę).
Mrożone wiśnie przekładamy do garnuszka, dodaję do nich około 250 ml wody i gotujemy około 15 minut. Następnie przecieramy przez sitko bądź miksujemy mikserem ręcznym (ja tak zrobiłam). Do masy wiśniowej dodajemy cukier i zagotowujemy ją ponownie. Następnie dosypujemy żelatynę i mieszamy tak długo, aż się całkowicie rozpuści. Pozwalamy jej przestygnąć, zimnym przecierem wiśniowym zalewamy mięso i wstawiamy ponownie do lodówki na ok 1 h.
Jedna uwaga – ja użyłam mrożonych wiśni, które na opakowaniu miały wskazaną wagę 500 g, natomiast nie sprawdziłam czy jest to waga przed czy po rozmrożeniu. Gdyby ktoś też używał opakowania o takiej objętości to w mojej ocenie ilość cukru oraz wody była odpowiednia, natomiast zdecydowanie zmniejszyłabym ilość żelatyny – tak do 30 g. Przy 50 g galaretka wyszła jak dla mnie zbyt twarda – wolałabym, aby można ją było chociaż trochę rozsmarować – myślę, że zmniejszenie ilości żelatyny pozwoli uzyskać ten efekt.
Smacznego :)