To była moja czwarta próba z zakwasem i co tu dużo mówić – najlepsza. Orkisz moją nową miłością. Tym razem nie kombinowałam zbytnio tylko trzymałam się w miarę przepisu. Własciwie dwóch. Bo moja biblią, póki co, wciąż jest strona chleb.info.pl. I stamtąd czerpię wiedzę, co do samej technologii, a konkretny przepis tym razem wziełam z pracowni wypieków. Od razu mówię: jest trochę roboty, ale no tak to już chyba jest z chlebem. A radość jest naprawdę ogromna.
To chętnych zapraszam teraz do dzieła. A niechętnych do obejrzenia zdjęć, może i chęci się znajdą;)
Składniki na 1 bochenek:
- 200 g zaczynu
- 275 g wody
- 30 g miodu
- 500 g mąki orkiszowej
- 1 łyżeczka drożdży suszonych instant
- 1,5 łyżeczki (10 g) soli morskiej (ja użyłam 2 łyżeczki)
- garść pestek dyni do posypania
Zaczyn przygotowałam metodą 3 kroków opisaną na chleb.info.pl. Ponieważ nie mam możliwości kontrolowania temperatury to generalnie wszystkie etapy odbyły się mniej więcej w tych samych warunkach. Dodatkowo w 3 etapie dodałam mąkę orkiszową zamiast żytniej. Podsumowując dla tych którym nie chce się klikać w link;).
Krok 1. 2 łyżki zakwasu + 100 g mąki żytniej + 100 g wody (od 5 do 5 h)
Krok 2. Dodajemy + 100 g mąki + 90 g wody (ja chyba dodałam 100 g wody i też było ok) (około 18 h)
Krok 3. Dodajemy + 80 g mąki i 100 g wody. (ja w tym etapie zamiast mąki zytniej dodałam mąkę orkiszową) (kolejne 3-4h)
No dobra, to mamy w rękach zaczyn. Nawet nadmiar zaczynu:) (ale z reszty zrobimy pyszne bułki – o tym zresztą jeszcze napisze.)
Do zaczynu (użyłam 200g) dodajemy wszystkie składniki i mieszamy dokładnie, aż ciasto było jednolite. Zostawiamy do wyrośnięcia na 2-3 h. Potem znowu je delikatnie ugniatamy. Ciasto było na tyle lejące się że nie udało mi się uformować bochenka. Konia z rzędem temu komu ta sztuka się uda. A chciałam bardzo mieć okrągły bochenek, więc… obsypałam mąką i kasza manną stare dobre okrągłe naczynie żaroodporne i tam przelałam ciasto. Przykryłam mokrą szmatką i pozwoliłam przyrastać kolejne 2 h. Na koniec wyrastania rozgrzałam piekarnik zgodnie z przepisem do 230 stopni i włożyłam do środka chleb. Ciasto posypałam pestkami. Po 10 minutach zmniejszyłam grzanie do 200 stopni i chleb piekł się jeszcze około 30 minut. a tu efekt końcowy:)