Pierniczki Basler leckerli

 Od kilku lat, jeśli tylko czas mi pozwoli, dla najbliższych, zamiast tradycyjnych prezentów, przygotowuję paczkę jadalnych smakołyków, od różnego rodzaju likierów i nalewek, po dżemy i chutneje, po – co oczywiste – słodkie wypieki i słodkości. Nigdy nie może wśród tych smakołyków zabraknąć pierniczków. Tak jak osobiście przepadam za pierniczkami wszelkiego rodzaju, tak nie mam jednego stałego przepisu, którego się trzymam, lecz co roku staram się eksperymentować z nowymi. 

Przepis na te tradycyjne, szwajcarskie pierniczki wpadł mi w oko na blogu Bei już w zeszłym roku, kiedy robiłam je po raz pierwszy. Zrobiły wtedy furorę wśród znajomych i rodziny – myślę, że właśnie dlatego, że są taki inne od typowych pierniczków, do których jesteśmy przyzwyczajeni.

Polecam Wam je bardzo – u mnie weszły do stałego repertuaru :) A dodatkowo – jest to idealny sposób na wykorzystanie skórki pomarańczowej, np. z tego przepisu :)

 Basler Läckerli (na ok. 50 sztuk, forma ok. 25cm x 35cm)

  • 150 g zmielonych migdałów (użyłam takich ze skórką) 
  • 150 g kandyzowanej skórki pomarańczowej i cytrynowej
  • 1 łyżeczka cynamonu
  • 1 łyżeczka przyprawy do piernika (jeśli nasza przyprawa jest mało intensywna, możemy dać troszkę więcej)
  • 350 g mąki
  • 10 g sody (ok. 2 łyżeczek)
  • 450 g miodu 
  • 130 g cukru jasnego trzcinowego
  • cukier puder
  •  sok z cytryny lub odrobina kirschu

Miód i cukier podgrzewamy w garnuszku, aż cukier całkowicie się rozpuści. Następnie gotujemy jeszcze ok. 2 minut, zdejmujemy z palnika i zostawiamy masę do lekkiego przestudzenia.

Migdały mieszamy z drobno pokrojonymi skórkami i przyprawami. Mąkę mieszamy z sodą. Do miodu dodajemy migdały i mieszamy całość. Następnie partiami dodajemy mąkę (masa będzie dosyć gęsta i ‘ciężka’). Po dokładnym wymieszaniu, przelewamy masę do formy wyłożonej papierem i rozsmarowujemy (ja użyłam palców ;)) na ok. 1 cm wysokości.Przykrywamy foremkę i zostawiamy ciasto na około godzinę.

Piekarnik nagrzewamy do 160°- 170°C i pieczemy pierniczki ok. 15 minut. W przepisie, z którego korzystałam napisano, że nie mogą być zbyt wypieczone, gdyż dodatkowo twardnieją stygnąc. Ja jednak nie mogłam się zmusić do wyciągnięcia ciasta już po 15 minutach, bo wg mnie było jeszcze bardzo płynne (podobny problem mam zawsze z brownie ;)). Gdy piekłam je pierwszy raz trzymałam je w piekarniku ok. 25 minut – wtedy wyszły smaczne, ale już wyczuwalnie mniej wilgotne. W tym roku piekłam 20 minut i wg mnie wyszły pyszne. Może przed samymi  Świętami odważę się upiec je trzymając w piekarniku przepisowe 15 minut, to dam Wam znać jaki wyszedł efekt :)

Gdy wyciągniemy już pierniczki z piekarnika, zostawiamy je na kilka minut do przestygnięcie i kroimy na niewielkie kwadraty (ok. 3 cm x 3 cm). Z cukru pudru i soku z cytryny przygotowujemy dość gęsty lukier i lukrujemy jeszcze ciepłe pierniczki. Pozostawiamy je do całkowitego wystygnięcia i wyschnięcia lukru, układamy w szczelnie zamykanych pudełkach na kilka dni, aż skruszeją. 

Smacznego :)

Przeczytaj poprzedni wpis:
Kandyzowana skórka pomarańczowa

Kandyzowana skórka pomarańczowa - nazwa brzmi zwyczajnie, jednak przepis, którym chciałabym się z Wami podzielić jest co najmniej nietypowy, za...

Zamknij