Śledzie w sosie curry

Po raz pierwszy na Słodkiej Babce – śledzie ;) Ostatki zobowiązują, mimo że w tym roku nadeszły wyjątkowo szybko ;)

Śledzie lubię od czasu do czasu. Wtedy, aby zaspokoić moją chwilową ich potrzebę, kupuję najczęściej gotowe. Samodzielnie śledzie robiłam po raz pierwszy. 

Ich przygotowania chciałam się podjąć od czasu, gdy dwa lata temu, podczas wizyty w Kopenhadze, miałam okazję (kilkakrotnie) spróbować śledzi w różnych wydaniach (był to okres przedświąteczny, a śledzie są w Danii tradycyjną potrawą bożonarodzeniową). Były pyszne, zupełnie nieśledziowe, bo całkowicie pozbawione charakterystycznego śledziowego posmaku, który mi – jako osobie generalnie nie przepadającej za rybami – szczególnie przeszkadza.

Efekt moich prób? Przyznam szczerze i bez bicia – nie taki dobry jak niedościgniona póki co wersja duńska (chociaż łudzę się, że może to kwestia tego, że we wspomnieniach większość rzeczy wydaje się lepsza i wspanialsza ;)). Jednak jak na pierwszy raz wyszły naprawdę smaczne, mimo że przygotowałam je w ilości zdecydowanie przekraczającej możliwości dwóch osób ;)

Nie wiem czy jest to tradycyjny przepis na śledzie w sosie curry – pewnie nie, tym bardziej, że wykorzystałam śledzie w zalewie octowej, bo takie po prostu lubię najbardziej ;) Ale jest to przepis na taką wersję śledzi, jaka mi smakuje i która myślę, że przypadkiem do gustu tym osobom, które śledzie lubią tylko okazjonalnie :)

Składniki

  • 8 filetów śledziowych z zalewy octowej*
  • kilka łyżek cebulki z zalewy octowej (opcjonalnie)
  • 300 ml kwaśnej śmietany 18% lub 22%
  • 3-4 pełne łyżki majonezu
  • cukier
  • curry
  • kurkuma
  • sól 
  • pieprz

Filety śledziowe kroimy na nieduże, podłużne kawałki. 

W osobnym naczyniu mieszamy kwaśną śmietanę i majonez. Doprawiamy do smaku curry, solą, pieprzem i cukrem – nie podaję konkretnych ilości, gdyż wszystko zależy od tego jaki smak lubimy. Możemy dodać więcej curry albo więcej cukru, jeśli lubimy słodsze sosy. Jeśli nie chcemy, aby curry było mocno wyczuwalne możemy dodać kurkumy, która da nam żółty kolor, ale nie zmieni smaku. Na koniec dodajemy cebulkę i mieszamy.

W naczyniu lub misce układamy naprzemiennie warstwę śledzi i sosu, kończąc na sosie. Wstawiamy do lodówki na kilka godzin, aby smaki się przegryzły. Po tym czasie śledzie są gotowe do konsumpcji. 

Widziałam przepisy, w których do sosu dodaje się dodatkowo rodzynki lub ananasa, jednak ja nie zdecydowałam się na takie połączenie, z obawy, że danie będzie za słodkie. Sygnalizuję jednak możliwość takiej kombinacji :)

* ja przygotowałam śledzie w ten sposób, że kupiłam opakowanie matjasów i moczyłam je przez kilka godzin w mleku. Następnie dokładnie opłukałam je pod bieżącą wodą. Przełożyłam do słoika, układając je warstwowo pokrojoną w piórka 1 większą cebulą (zwykłą), a następnie zalałam wywarem octowym przygotowanym z: 1,5 szklanki wody, 1/3 szklanki octu 10%, 1 łyżki gorczycy, 1-2 łyżeczek cukru, 1/2 łyżeczki soli, 6 ziaren czarnego pieprzu, 3-4 ziaren ziela angielskiego i 1 liścia laurowego. Wszystkie składniki zagotowałam, odstawiłam do ostygnięcia i zalałam śledzie w słoiku. Na samą górę wlałam warstwę oliwy z oliwek, tak aby utworzyła „warstwę ochronną”. Zakręciłam słoik i odstawiłam na dwa dni. Po tym czasie śledzie były gotowe. 

Smacznego :)

Śledzie7

sle5

Śledzie3

Śledzie2

Przeczytaj poprzedni wpis:
Zapiekany jeżochleb:)

Tydzień temu robiłam na śniadanie zapiekane jajka i ktoś mi przypomniał na twarzoksiążce o koszykach chlebowych. I jakoś mnie tak...

Zamknij