Rostbef pieczony

Tak się zastanawiam i nie wiem czy dzisiejszy wpis nie jest moim kulinarnym debiutem z wołowiną w roli głównej (nie liczę tutaj mięsa mielonego;)). Kurczaka mogę przygotować z zamkniętymi oczami, wieprzowina też mnie nie przeraża, jednak wołowina ma w sobie coś, co budzi mój respekt ;) Może to dlatego, że zbyt często można trafić na jej marnie przygotowaną wersję – twardą i łykowatą.

Może gdybym przygodę z wołowiną poprzedziła lekturą podręcznika o termalnej obróbce mięsa, czułabym się pewniej ;) Poszukiwania książki trwają, a póki co nie da się ukryć faktu, że po szkole gastronomicznej nie jestem :) Stąd moje eksperymenty są prowadzone raczej metodą „na czuja” ;)

Na pierwszy ogień poszedł rostbef, bo podczas restauracyjno – kulinarnych wędrówek po stolicy podczas weekendu majowego miałam okazję spróbować przepysznej kanapki z rostbefem, rukolą i majonezem chrzanowym. Niebo w gębie, które postanowiłam odtworzyć u siebie w domu, a pieczony rostbef jest ku temu pierwszym krokiem :)

Wszystkich bardziej doświadczonych w przyrządzaniu mięs z góry uprzedzam, że mój sposób przyrządzenia rostbefu może znacząco odbiegać od sposobu, w jaki powinien być on faktycznie przyrządzony i jest raczej moim swobodnym wyobrażeniem na ten temat ;) Tak czy siak, rostbef wyszedł pyszny, na dwie osoby zajadamy go trzeci dzień i już myślę o upieczeniu kolejnego, tym razem na bardziej azjatycką nutę :)

Składniki

  • ok. 700 g rostbefu (bez kości)
  • szklanka czerwonego wina
  • 1/2 szklanki oliwy z oliwek
  • 1-2 gałązki rozmarynu
  • 1-2 ząbki czosnku
  • 1 łyżka sosu Worcester
  • sól
  • pieprz

Rostbef myjemy i wycinany widoczny tłuszcz i żyłki. W naczyniu mieszamy wino, oliwę, posiekany rozmaryn, sos worcester, posiekane ząbki czosnku, sól i pieprz. Mięso zanurzamy w marynacie i szczelnie owijamy folią spożywczą. Wstawiamy do lodówki na minimum 2 godziny, a najlepiej na całą noc.

Po tym czasie wyciągamy mięso z lodówki. Patelnię (użyłam grillowej) bardzo mocno rozgrzewamy. Smażymy mięso z każdej strony przez 1-2 minuty, tak aby się szybko zrumieniło i zamknęło soki w środku (dzięki temu po upieczeniu mięso zostanie soczyste w środku).

Piekarnik rozgrzewamy do 120 stopni i pieczemy przez ok. 40 – 60 minut. Czas pieczenia uzależniony jest od wielkości i grubości mięsa – gdy wyciągałam rostbef z piekarnika, pod dotykiem mięso uginało się i czuć było, że w środku jest soczyste. Dla pewności możemy posłużyć się termometrem do mięsa – po wbiciu szpikulca w środek mięsa, temperatura powinna wynosić ok. 55 – 60 stopni.

Można skorzystać też z metody pieczenia w niskiej temperaturze (ok. 90 stopni) – czas pieczenia wydłuża się wtedy odpowiednio. Jeszcze nie próbowałam tej metody, ale gdy tylko wypróbuję, zdam relację :)

Po wyjęciu z piekarnika, mięso jest gotowe do spożycia. Ja lubię rostbef na zimno – kroję mięso w cienkie plasterki i używam do kanapek.

Smacznego :)

 rost3

rost2

rost1

rost6

Przeczytaj poprzedni wpis:
Na majówkę: muffiny z kabanosami i serem

Kolejna odsłona w temacie muffinów wytrawnych. Za każdym razem, gdy próbuję nową kombinację smakową, jestem zachwycona tym, jak na bazie...

Zamknij