Wszyscy je znają. Dziś klasyk nad klasyki. Ruskie.
Choć przepis jest prosty, to u każdego w domu smakują trochę inaczej. Głównie za sprawą ciasta. Ja Wam dziś sprzedam sposób mojej mamy. Najprostszy ( i oczywiście najpyszniejszy) z możliwych. Mąka, sól i woda. Zresztą zobaczcie sami.
Składniki na jakieś 40 dużych pierogów – na(ob)jadło się 8 głodomorów:
- ok .1,5 kg ziemniaków
- 0,5 kg białego sera (półtłustego albo tłustego)
- 3 duże cebule.
- 0,5 kg mąki
- sól, pieprz
- 1,5 szklanki wody
- masło
- 200 g boczku
- zsiadłe mleko – opcjonalnie
Do mąki dosypujemy łyżeczkę soli (jesli ciasto będzie nawet za mało słone, to i tak będziemy gotować pierogi w osolonej wodzie, więc lepiej nie przesadzać!). Dolewamy powoli wodę (podana ilość jest orientacyjna) i palcami łączymy i urabiamy ciasto aż do uzyskania jednolitej masy. Odkrajamy kawałek o grubości 2-3 cm i rozwałkowujemy je na blacie.
Można lepić pierogi na dwa sposoby. Odkrajać szklanką kółka z ciasta, nakładać farsz na środku i składać pieroga – powstają wtedy małe pierożki. Można też ( i ja tak wolę) nałożyć na brzeg (zostawiając 2 cm marginesu) ciasta farsz łyżką. Zawinąć ciasto brzegowe ponad farszem. Przygnieść górną warstwę ciasta do dolnej i wtedy dopiero za pomocą szklanki odkroić pieroga. Potem palcami zlepić brzeg pieroga i nadać mu falisty kształt.
Wrzucamy pierogi na 3 minuty do osolonego wrzątku, wyciągamy pierogi z wody gdy same wypłyną na wierzch. Podajemy z zesmażonym boczkiem i pozostałą cebulką oraz z siadłym mlekiem jeśli kto lubi:).
Tego ciasta pierogowego nie bardzo da się mrozić, tu muszę uczciwie wyznać. Do mrożenia lepiej nadają się ciasta oparte o jajko. Za to, to ciasto, fajnie się rozwałkowywuje no i super współgra z farszem.