Ostatnio kupiłam daktyle i nie mogę się wprost od nich oderwać. A jeszcze tata przywiózł mi z podróży syrop klonowy i te dwa smaki chodzą za mną. Najchętniej jadłabym je w kółko. No ale wiadomo na diecie za dużo nie wolno:(.
No ale tak troszkę, i jako farsz w indyku, to chyba można prawda:)?
Składniki na 5 plastrów:
- 500 g indyka
- 40 g pietruszki (pół korzenia)
- 40 g cebuli (pół cebuli)
- 30 g daktyli
- skórka starta z ćwiartki pomarańczy
- 25 g syropu klonowego
- 50 g soku pomarańczowego
- 1 łyżka oleju rzepakowego
- sól, pieprz, mielone chilli, majeranek
Kupiłam pół filetu z indyka i on mniej więcej tyle ważył. Jeśli kupicie cały duży filet, to składniki mnożymy razy 2 tak mniej więcej. Nastawiamy piekarnik na 180 stopni. Filet rozkrajamy wzdłuż, kładziemy na wierzchu folię i ręką staramy się go trochę rozgnieść. Można ewentualnie posłużyć się tłuczkiem, ale nie za bardzo żeby nie zniszczyć mięsa. Solimy, i pieprzymy indyka z obu stron. Sos klonowy mieszamy z sokiem wyciśniętym z pomarańczy (2-3 łyżki) i doprawiamy chilli. Cebulę kroimy w kostkę i podsmażamy na odrobinie oleju. Pietruszkę trzemy na tarce i dodajemy do cebuli, podsmażamy 2-3 min do miękkości. Doprawiamy majerankiem. Daktyle kroimy na małe paseczki. Mieszamy podsmażoną cebulę i pietruszkę z daktylami i skórką pomarańczową. Rozprowadzamy farsz na połowie rozpłaszczonego filetu indyka. Drugi koniec zaginamy i pokrywamy farsz. Całość związujemy sznurkiem. Wkładamy mięso do małej brytfanki (keksówka jakby co też się nada) wyłożonej folią. Polewamy kurczaka 1/3 przygotowanego wcześniej sosu klonowo -pomarańczowego i wstawiamy do piekarnika.Co jakiś czas polewamy indyka sosem i pieczemy w sumie przez 60 min. Świetny indyk, zarówno na ciepło jaki i na zimno do kanapek.