Ten przepis wynalazałam na Moich Wypiekach, kiedy niedawno jechałam do znajomych do Krakowa, a z pustymi rękoma jechać nie chciałam. Oprócz tych ciastek zrobiłam też moją wariację na temat krakowskiej krajanki, ale o tym przy innej okazji. Przede wszystkich chciałam przepis sprawdzony, a gdzie jak gdzie ale na MW takie właśnie są:)
Ja zużyłam o 50 g gorzkiej czekolady mniej niż w tym przepisie a i tak wyszły bardzo czekoladowe:-) Jednocześnie też są trochę słone, a ja uwielbiam takie połączenia smakowe:)
Składniki na kilkanaście sztuk:
- 250 g gorzkiej czekolady, połamanej na małe kawałki (w porcjach 100 g + 100 g + 50 g)
- 100 g mlecznej czekolady, połamanej na małe kawałki
- 75 g jasnego cukru muscovado
- 85 g miękkiego masła
- 100 g masła orzechowego (typu ‚crunchy’)
- 1 jajko
- pół łyżeczki ekstraktu z wanilii
- 100 g mąki pszennej
- 1/3 łyżeczki proszku do pieczenia
- 1/3 łyżeczki sody oczyszczonej
- 100 g dużych solonych fistaszków
Piekarnik nagrzewamy do 180 stopni. 100 g czekolady gorzkiej rozpuszczamy w kąpieli wodnej (rozpuszczamy czekoladę w garnku, który umieszczamy nad innym garnkiem w którym gotuje się woda). Dodajemy cukier, masło, masło orzechowe, jajko i ekstrakt waniliowy. Mieszamy 5 sekund aż się połączy i zdejmujemy z kąpieli. Dodajemy sypkie składniki :mąkę, sodę, proszek. Dodatkowo dodajemy całą połamaną mleczną czekoladę, oraz kolejne 100 g połamanej gorzkiej czekolady i fistaszki. Wyjdzie nam lepka gęsta masa. Na blaszce wykładamy papier i formujemy w dużych odstępach ciastka. Nakładamy łyżką kulę którą potem spłaszczamy – dzięki temu mamy ładne kształty ciastek. Mi wyszło sztuk 17:). Po wyciągnięciu z piekarnika ciastka są kruche i łamią się w rękach (a czekolada jest delikatnie płynna), ale po chwili są już twarde. Ja nie wetknęłam już do ciastek pozostałych 50 g gorzkiej czekolady, dlatego że moja czekolada i tak nie była bardzo drobno połamana, więc było widać jej kontury:). A i tak było słodko ( i słono)!