Coś ostatnio mało nas z Marią na Słodkiej. Jakoś tak się obie nieszczęśliwie zsynchronowałyśmy, że każda z nas ma w tym momencie sprawy do załatwienia i problemy do ogarnięcia, których nie może i nie chce zaniedbać. Wyznaczanie sobie priorytetów jest o tyle ciężkie, że – przynajmniej w naszym przypadku – wiąże się z ograniczeniem czasu na rzeczy, które najbardziej sprawiają nam przyjemność. Przez pewien czas będziemy więc pewnie trochę rzadziej dzielić się naszymi przepisami. Na szczęście jednak od czasu do czasu uda się ukraść w kuchni chwilę czy dwie, pod pretekstem działań relaksacyjno – odstresowujących ;)
I tak w miniony weekend powstały te bułeczki drożdżowe z nadzieniem orzechowo-klonowo-cynamonowym. Zapach podczas pieczenia był oszałamiający – zdecydowanie powinni produkować odświeżacze do powietrza o zapachu piekącego się ciasta :)
Od razu ostrzegam też, że bułeczki mają jedną niebezpieczną cechę, która sprawia, że cały czas ma się ochotę podjeść i chociaż trochę oderwać tu i uszczknąć tam ;) Mniej więcej działa to tak samo jak w przypadku ciast z blachy, które zawsze chce się „wyrównywać” :)
Składniki na ciasto:
2 i 3/4 (350g) szklanki mąki pszennej 1/4 (50g) szklanki cukru 2 i 1/4 łyżeczki drożdży suchych (9 g) lub 18 g drożdży świeżych szczypta soli 1/3 szklanki mleka 55 g masła 1/4 szklanki wody 1 i 1/2 łyżeczki ekstraktu z wanilii 2 duże jajka
Dwie szklanki mąki wymieszać z cukrem, drożdżami i solą w misce miksera. Mleko z masłem mocno podgrzać, aż masło się rozpuści, zdjąć z palnika, dodać wodę i odstawić aż troszkę przestygnie – dodać wanilie i wymieszać. Wlać do miski z mąką i wymieszać łopatką. Wyrabiać mikserem dodając jajka po jednym. Dodać następne 1/2 szklanki mąki i jeszcze chwilkę wyrabiać, aż ciasto będzie miękkie i gładkie (ale ciągle lepiące).
Przełożyć na posypaną mąką stolnicę i wyrabiać kilka minut, podsypując ewentualnie pozostalą mąką – końcowe ciasto powinno być miekkie i elastyczne jak plastelina i nie kleić się do rąk. Przełożyć do miski, przykryć i zostawić w ciepłym miejscu na 1 godzinę, aż podwoi swoją objętość.
W międzyczasie przygotowujemy nadzienie.
Nadzienie:
- 200 g orzechów (dałam włoskie i pekan)
- 1/2 szklanki syropu klonowego
- 1/2 szklanki cukru
- 1/2 łyżeczki cynamonu
Orzechy podprażyć na suchej patelni, a następnie posiekać na drobne kawałki. Cukier wymieszać z cynamonem.
Wyrośnięte ciasto przekładamy na blat lub stolnicę i rozwałowujemy na prostokąt o wymiarach 50 x 30cm. Smarujemy syropem klonowym, posypujemy równomiernie orzechami, a na koniec posypujemy cynamonowym cukrem.
Zwijamy w rulon, zaczynając od węższego boku, a następnie kroimy ostrym nożem na kawałki o szerokości ok. 2 -3 cm. Układamy w okrągłej blaszce (u mnie 26 cm) wysmarowanej masłem. Bułeczki mogą do siebie przylegać. Odstawiamy ponownie do wyrośnięcia w ciepłe miejsce na ok. 40 minut.
Po tym czasie piekarnik rozgrzewamy do 175 stopni C i pieczemy bułeczki przez 30 – 35 minut. Jeżeli będą nam się za bardzo rumienić – przykrywamy kawałkiem folii aluminiowej.
Po wyjęciu odstawiamy do przestygnięcia. Lekko ciepłe bułeczki możemy polukrować lukrem. Ja akurat zrobiłam lukier na bazie serka typu philadelphia (w proporcji 2 łyżki cukru pudru, łyżka serka i 2-3 łyżki mleka).
Smacznego :)