Ciasto, które ostatnio wyjątkowo często pojawia się na blogach, może dlatego, że w sklepach jeszcze do niedawna można było dostać głównie banany, ananasy i jabłka – dobrze, że idzie sezon truskawkowo – malinowy :) Ale i mnie bananowe szaleństwo nie ominęło, chociaż muszę przyznać, że na banoffee pie czaiłam się od naaaprawdę długiego czasu (liczonego raczej w latach, niż miesiącach ;)). Za każdym razem, gdy zdjęcie tego ciasta wpadało mi gdzieś w oko, potrafiłam dosłownie zaślinić ekran komputera, jednak poziom słodkości, który bije z każdego składnika tego ciasta, skutecznie mnie powstrzymywał ;) Ostatecznie okazja nadarzyła się w jeden z niedawnych weekendów, podczas odwiedzin teściów – bo najważniejsze to znaleźć rynek zbytu, aby nie skończyło się na zjedzeniu większości ciasta samemu ;)
I od razu lojalnie ostrzegam też, że mój przepis nie jest w 100% oryginalny. W oryginale używa się samej masy kajmakowej, ja w mojej wersji dodałam pół na pół mlecznej i gorzkiej, roztopionej czekolady oraz mascarpone, bo jednak „czysta” masa nawet mi wykręcała twarz, mimo że mój poziom tolerancji cukru jest wyjątkowo wysoki ;)
Myślę jednak, że niezależnie od tego czy skorzystacie z przepisu oryginalnego czy też z mojej modyfikacji, jeśli kochacie połączenie ciasteczkowego spodu, masy kajmakowej i bananów – będziecie tym ciastem zachwyceni. Nawet po dodaniu mascarpone było co prawda przeraźliwie słodkie, ale też niesamowicie uzależniające – przed konsumpcją warto zapomnieć o liczeniu kalorii i oddać się czystej przyjemności ;) a ewentualnie potem ubrać dresy i odwiedzić siłownię ;)
Tartę przygotujemy bez pieczenia. Jest to bardzo wygodne, bo i spód i masę możemy przygotować wieczór wcześniej, dzięki czemu masa będzie miała czas, aby dobrze się ściąć, a w dzień podania możemy tylko ozdobić ją bananami i ubitą bitą śmietaną.
Składniki (na formę do tarty o śr. 24 cm)
- 350 g ciasteczek digestive
- 100 g masła
- 3 średnie banany (dojrzałe, ale bez brązowej skórki)
- kilka łyżek soku z cytryny
- 400 g masy kajmakowej (niecała puszka)
- 100 g gorzkiej czekolady lub pół na pół gorzkiej i mlecznej
- 2-3 łyżki gorzkiego kakao
- opakowanie (250 g) serka mascarpone
- 350 ml śmietany kremówki 36%
- kilka łyżeczek startej gorzkiej czekolady
Masło roztapiamy i odstawiamy do ostygnięcia. Ciasteczka kruszymy na proszek, zalewamy roztopionym masłem i mieszamy dokładnie. Formę do tarty (najwygodniejsza będzie taka z ruchomym dnem, ułatwi to wyjęcie gotowego ciasta) wykładamy masą ciasteczkową i ugniatamy masę łyżką lub ręką do dna i boków formy – wyjdzie dosyć gruby spód, ale o to chodzi – spód ciasteczkowy jest boski :) Formę wkładamy do lodówki do schłodzenia – wystarczy na ok. pół godzinki.
W tym czasie przygotowujemy masę – umieszczamy w misce masę kajmakową, roztopioną czekoladę, kakao i mascarpone i mieszamy dokładnie, aż wszystkie składniki się połączą.
Masę wykładamy na schłodzony spód od tarty, po czym ponownie wkładamy do lodówki na 2-3 godziny, ale tak jak wspominałam, najlepiej jest schładzać masę przez całą noc, dzięki czemu dobrze nam się zetnie.
Na godzinkę przed podaniem tarty wyciągamy formę z lodówki, aby trochę nam się ociepliła i masa nie była zbyt twarda, chociaż dzięki dodatkowi mascarpone nie powinno być z tym problemu.
Następnie banany kroimy w plasterki i skrapiamy sokiem z cytryny, aby banany nie ściemniały. Odstawiamy.
Ozdabiamy ciasto bananami – moja propozycja ułożenia poniżej :)
Śmietanę ubijamy na sztywno (uważamy jednak, aby nie zrobiło nam się masło – jeśli śmietana jest już gęsta, to kończymy ubijanie). Wykładamy czapę ze śmietany na tartę i posypujemy startą czekoladą.
Podajemy i delektujemy się, słuchając zachwytów gości ;)
Smacznego :)